czwartek, 15 maja 2014

Hity i kity ostatnich tygodni


Ostatnio nie doglądałam bloga jak należy, ale za to więcej czasu i uwagi poświęciłam mojej rodzinie i domowi. Mówiąc wprost, musiałam więcej organizować niż pisać o organizowaniu. Mocniej  skupić się na wychowywaniu, rozwijaniu i zwykłym kochaniu tych moich chłopaków niż pisaniu, jak to robić.

Nie chcę zapeszyć, ale wygląda na to, że wszystko znowu wskoczyło na właściwe tory i mogę wrócić do swojej wielkiej przyjemności, czyli pisania.

Poprzednie tygodnie były dla mnie pełne upadków i wzlotów. Zaczynamy od wzlotów:




Hity
  • plastry Altapharma z opatrunkiem dla dzieci (oczywiście z Rossmanna). Trzymają niemal jak duct tape. Chodzi mi o takie kolorowe z obrazkami dinozaurów, o te:


Używam ich nie tylko dla dzieci, ale też dla siebie, np przy obcierających butach. Zdumiewająco trwale przykleiły nawet uszkodzoną klapkę od komory na baterie w naszym aparacie. Produkt - rzekłabym - uniwersalny.
  • zaczęłam sprzedawać, zalegające w szafach i zakamarkach, rzeczy po Synu B. Naprawdę serdecznie nie znoszę wystawiania aukcji. Kiedy muszę to wszystko przejrzeć, posortować, zrobić zdjęcia, obrobić je itd, to od razu myślę: "Jutro!". Na szczęście obserwowanie licytacji i pozbywanie się kolejnych gratów jest już całkiem przyjemne. Choć nadal nie takie przyjemne, jak wpłaty od kupujących ;)
  • kupiliśmy nową szafkę na buty do przedpokoju. Dzieci uwielbiają ją otwierać i zamykać, więc teraz chowają swoje buty bez poganiania. Zrobiło się porządniej i zyskaliśmy też nieco więcej miejsca na odkładanie kluczy i listów.
  • przejrzałam nasz zbiór zagranicznego bilonu (i nielicznych banknotów), który zostawał nam po różnych podróżach i wyjazdach. Jeden wielki worek był najprawdziwszym stogiem siana, w którym zwykle nie dawało się odnaleźć tego co trzeba. Teraz każda waluta trafiła do osobnego, opisanego woreczka z suwakiem, wiec łatwiej będzie znaleźć to co trzeba. Wniosek ogólny jest taki, że może i nie jesteśmy walutowymi krezusami, ale na toaletę stać nas w wielu miejscach na świecie;)


Kity


  • Otarłam się o kogoś na parkingu przed blokiem. To znaczy swoim samochodem o czyjś zderzak. Tym prostym sposobem, po jednej rozmowie telefonicznej staliśmy się biedniejsi o 350 złotych. Naprawy swojego lakieru nie planuję nawet w odległej przyszłości. Nie pamiętam już, kiedy ostatnio przeklinałam tak głośno i fantazyjnie, jak po usłyszeniu tego zgrzytu blachy o blachę.
  • Nie udało się wcisnąć Syna A na prywatne lekcje angielskiego u polecanej nauczycielki. Planowałam zapisać go jeszcze na maj i czerwiec, żeby od przyszłego roku szkolnego być już swojakiem, stałym klientem, który ma pewne przywileje, i dla którego zawsze znajdzie się wolna godzinka... Niestety nic z tego - mam dzwonić dopiero we wrześniu, a na razie pozostają nam dotychczasowe zajęcia grupowe w szkole językowej. Łatwo się nie poddam, więc ustawiłam sobie przypomnienie w komórce na 1 września. Taka cwana jestem.
  • Zadatek za wakacje, Wielkanoc, obóz piłkarski w długi weekend i zaraz potem zielona szkoła Syna A, urodziny Syna B i ... zaliczyłam wpadkę w swoim "słoikowym" oszczędzaniu, ale to już opowieść na oddzielny wpis.

A jak u Was wyglądały ostatnie tygodnie?


PODPIS

12 komentarzy:

  1. Jak miło, że wróciłaś! Jakiś czas temu trafiłam na Twojego bloga i przeczytałam ooogrom wpisów. Od hmmm... 2 tygodni? wchodziłam już regularnie co 2-3 dni czekając na wpis, szczerze mówiąc uznałam już, że może zrezygnowałaś z bloga i to ja jestem spóźnialska, że dopiero na niego trafiłam :)
    także tym bardziej cieszę się z nowego wpisu, przy okazji witam się :)

    A co do angielskiego, mam taką małą radę od siebie - polecane nauczycielki są jak najbardziej ok, jednak warto czasem spróbować umówić syna na jedne próbne zajęcia np. ze studentką filologii czy też młodą nauczycielką, która jeszcze nie zdążyła sobie wyrobić "marki". Wbrew pozorom trafiają się czasem naprawdę "perełki", osoby z ogromną energią, które potrafią przekazać tą energię dziecku tak, żeby ono samo dążyło do nauki. W końcu - nie nauczyciel się liczy, a chęci (podobno;). Ja sama trafiłam kiedyś na korepetycję z fizyki, do młodej, niewiele wtedy starszej ode mnie, dziewczyny (ja w klasie maturalnej, ona ok. 27 lat). Przyznam szczerze, że to były najlepsze korepetycje pod słońcem, chodziłam do niej rok (podczas gdy z lekcji u polecanych nauczycielek, starszych, z doświadczeniem rezygnowałam zwykle po 2-3 lekcjach, bo po prostu do mnie nie trafiały).

    Pozdrawiam!
    Apple

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Apple, dzięki za radę. Będę się rozglądać za jakąś studentką. Nawet bardziej by mi to odpowiadało, bo lekcje mogłyby odbywać się w naszym domu.

      Pozdrowienia,
      Anna

      Usuń
  2. co do plastrów... uważam, za genialne powiedzenie, że są tylko dwa rodzaje plasrów: takie co się nie chcą przykleić i takie co się nie chcą odkleic....
    przetarcia samochodu współczuję... to zawsze nerwy, strata czasu i pieniędzy...
    A bilonowych porządków gratuluję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ystin, odklejają się zupełnie normalnie - sprawdziłam. A sprawę samochodu opłakałam i już mi lepiej ;)

      Pozdrowienia,
      Anna

      Usuń
  3. Ooo Ania jak dobrze że wróciłaś bo już każdy za Tobą tęsknił :)

    Wiesz co jak moja poprzedniczka ma stuprocentową rację, poszukaj studentów, wiem coś o tym :) Studenci mają wiedzę można powiedzieć na świeżo z najnowszymi wytycznymi i nie mają jakiś tam schematów i przede wszystkim są o wiele bardziej opłacalni bo małym kosztem dziecko zyskuje nauczyciela a przy tym jeszcze nie krępuje się tak jak przy pani +35.
    A co do samochodu to kochana poszukaj w internecie pasty na rysy, może nie uda się w 100 % usunąć ich, ale zniwelować i owszem w dodatku możesz to sama zrobić w domu :)
    Ja wszelką obcą walutę wymieniłam na złotówki :)

    Wracaj do nas
    Kochana :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marta, masz rację rozejrzę się jeszcze za jakąś studentką. Przypomniałaś mi, że ja już kiedyś taką pastę kupiłam w Lidlu! W weekend ją wypróbuję. Dzięki.


      Anna

      Usuń
  4. Witaj moja ulubiona imienniczko!
    Rozumiem, że czasem w życiu tak się wszystko nawarstwi, że brak nam czasu dla siebie....sama jestem pracującą mamą 2 nastoletnich panien, która ma na głowie chyba pół świata, czasem mam takie wrażenie... więc z utęsknieniem czekam na Twoje wpisy, bo one dają mi wiarę i nadzieję, że można czasem ułatwić sobie ten skomplikowany świat.... i zawalczyć o tę najdroższą rzecz - czas dla bliskich... pozdrawiam gorąco i nie zapominaj o nas, swoich wiernych fanach ;) ....Anna...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anna, jest dokładnie tak jak mówisz - czasem nie da się zrobić wszystkiego, ale zawsze bardzo się staram, żeby nowe wpisy się pojawiały i były choć trochę interesujące.

      Pozdrawiam serdecznie,
      A.

      Usuń
  5. Witam,

    dziewczyny mają rację co do szukania nauczycieli:) A ja podpowiem Ci jeszcze jedno-zadzwoń przed 1.września. Prowadziłam szkołę językową i wiem, że jeszcze w wakacje ustala się pewne rzeczy-w zależności od szkoły, ale po 20-tym sierpnia już na pewno.
    Aniu, nadal mam problem z widocznością pierwszych linijek tekstu wpisywanego od kropeczek.
    Czy da się z tym coś zrobić?

    Pozdrawiam,
    Basia

    OdpowiedzUsuń
  6. Ufff............ Jak dobrze, że znów jesteś.........

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama bardzo się z tego cieszę :)

      Pozdrowienia,
      Anna

      Usuń
  7. Trafiłam na Twojego bloga na początku kwietnia i bardzo mi się spodobało, po czym nagle przestałaś pisać i już sie przestraszyłam, że nie wrócisz. Sama od dokładnie dwóch lat staram się porządkować i organizować dom z różnym skutkiem, ale i tak jestem dumna z tego co już udało mi się osiągnąć, zwłaszcza w pozbywaniu się zbędnych rzeczy (okazało się, że mogę żyć bez setek książek na półkach, a oddając je lub sprzedając mogę uszczęśliwić innych). Będę czekać na Twoje kolejne pomysły i rady. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Bardzo się cieszę, że chcesz podzielić się ze mną swoimi wrażeniami i przemyśleniami. Uprzejme, zachęcające i dodające odwagi słowa zawsze są publikowane. Z niecierpliwością czekam na Twój komentarz.