środa, 28 sierpnia 2013

Moja lista rzeczy do zrobienia przed rozpoczęciem roku szkolnego

Tak się jakoś składa, że pierwszy tydzień szkoły zawsze jest dość nerwowy. Trudno nam się znowu wdrożyć w sztywny rozkład dnia. Ze szkoły i przedszkola dostajemy mnóstwo informacji, na które trzeba jakoś tam zareagować. Plan lekcji najpierw jest wielką niewiadomą, a potem zwykle i tak się zmienia. Nie mówiąc już o tym, że trzeba go połączyć w jakąś spójną całość z zajęciami dodatkowymi. Dlatego ostatni tydzień wakacji, czyli względnego spokoju, wykorzystuję, na przygotowanie sobie gruntu pod ten stresujący okres. Jak zwykle spisuję sobie listę spraw do załatwienia i po kolei robię (lub zlecam ;)) to co trzeba. Jeśli niczego nie pominę w następnym tygodniu będzie  mi dużo łatwiej.

Do niedzieli muszę:

  • przejrzeć szafę i posortować ubrania. Sądząc po pogodzie, koszulkom bez rękawów można już znaleźć nowe miejsce. Odłożę wszystko, co jest za małe do sprzedaży lub na przyszłość dla Syna B. Dzięki temu naocznie przekonam się czy nie pominęłam czegoś w przygotowaniach.
  • zmusić Syna A żeby wreszcie posprzątał swoje biurko, bo do tej pory skutecznie wymiguje się od tego obowiązku.
  • zaprowadzić obu chłopców do fryzjera
  •  przygotować strój galowy dla Syna A
  • zrobić pięć obiadów na pierwszy tydzień szkoły. Myśl o tym, że w domu czeka na nas pyszny, zdrowy posiłek, który wystarczy tylko podgrzać, likwiduje pokusę jedzenia na mieście (kasa, kasa, kasa), ale przede wszystkim jakoś mnie uspakaja. Jutro lub pojutrze pokażę, co konkretnie przygotowuję.
  • uzupełnić zapas woreczków, torebek, papieru śniadaniowego itp. Przy ostatnich porządkach w kuchennych szufladach odkryłam, że jedyne czego mi nie brakuje, to woreczki do lodu - średnio przydatne przy pakowaniu kanapek.
  • zrobić listę rzeczy do załatwienia w pierwszym tygodniu, np zapisać na zajęcia dodatkowe, skontaktować się z trenerami, zamówić mundurki, zapłacić za obiady itp.
  • wejść na stronę internetową szkoły, żeby sprawżdzić czy nie ma jakiś ważnych ogłoszeń.
  • kupić brakujące artykuły szkolne. W moim przypadku oznacza to wielkie zakupy z zapasami na cały rok. W ostatni weekend sierpnia Tesco znowu ma wyprzedaż - 50%. Minimalna kwota to 30 zł. Zatem jeśli planowałaś zakupy za 15 zł, teraz możesz drugie tyle dobrać za darmo. Według mnie, to całkiem niezła oferta. Niestety papier ksero znowu jest wyłączony z promocji. Nie przepadam za tłumami w sklepach, więc spróbuję zrobić zakupy w piątek z samego rana. Sklep, do którego mam najbliżej jest czynny 24 godziny na dobę, wiec ostatecznie w czwartkową noc po północy można już ustawiać się do kasy. Nie wiem wprawdzie czy będę miała w sobie aż tyle silnej, ale zawsze to lepsze niż zakupy w sobotę po południu.
  • obłożyć i podpisać książki i zeszyty Syna A

I to byłoby już chyba wszystko, ale może o czymś zapomniałam? Co Wy musicie jeszcze zrobić? 

Moja lista nie jest długa, ale większość z tych punktów jest dość czaso/pracochłonna. Żeby tylko tak bardzo mi się tak chciało za nią zabrać, jak mi się nie chce...









1 komentarz:

  1. woreczki do lodu - średnio przydatne przy pakowaniu kanapek
    Bystre teksty i wartka akcja - lubię to! :D

    OdpowiedzUsuń

Bardzo się cieszę, że chcesz podzielić się ze mną swoimi wrażeniami i przemyśleniami. Uprzejme, zachęcające i dodające odwagi słowa zawsze są publikowane. Z niecierpliwością czekam na Twój komentarz.