środa, 7 sierpnia 2013

Przed i po, czyli jak uporządkować plastikowe pudełka i pojemniki



Wprawdzie do przechowywania jedzenia w lodówce, używam głównie szklanych słoików, to jednak mam sporą kolekcję plastikowych pudełek o różnych kształtach i rozmiarach. Są lekkie i się nie tłuką, więc często pakuję do nich jedzenie do pracy lub na wyjazd. Wstępnie zamrażam w nich resztki jedzenia (np. zupy, sosy), bo nadają im regularny kształt i po przełożeniu do woreczka zajmują mało miejsca. Ratowały mnie wielokrotnie np gdy roztrzepany Syn A musiał przynieść do szkoły 5 wydmuszek... Niestety często miałam w nich niezły bałagan. 

Początkowo trzymałam je w szafkach, ale nie widziałam dobrze jakie pudełka stoją z tyłu. Dlatego nieustannie coś mi z nich wypadało (na głowę lub do jedzenia, które właśnie stało na blacie). Przeklinałam wtedy głośno i soczyście. Na ogół, kiedy muszę z nich skorzystać jestem w wielkim pośpiechu, np. rano, więc powinny być pod ręką, dobrze widoczne, ale jednocześnie nie powinny utrudniać dostępu do innych naczyń. Po długich rozterkach postanowiłam poświęcić na nie całą szufladę. Jak łatwo się domyślić, był to strzał w dziesiątkę.
W krótkim czasie do kompletu dołączyły śniadaniówki (liczba mnoga nie jest przypadkowa, bo Syn A notorycznie zapomina przynosić je ze szkoły do domu, nie pytajcie jak to możliwe - niewiem) , a potem zapasowe butelki na wodę, termos... Zrobił się spory tłok. Aż pewnego ranka dotarło do mnie jak wygląda ta szuflada. 

Widok prezentował się tak:



Wszytko wymieszane, nic nie widać, a pojedyncze pudełka wypadają na podłogę i za szufladę. Do tego widać nawet jakieś zbłąkane foliowe woreczki, które zwykle zamieszkują szufladę wyżej. No, ślicznie po prostu. Dopychając wszystko ręką, z trudem domknęłam szufladę.

Wróciłam do niej jeszcze tego samego dnia.

Wyjęłam całą zawartość i umyłam szufladę, a kiedy sobie schła, przejrzałam wszystko. Jeśli dno szuflady wyłoży się specjalną matą (ja kupiłam w Ikei) nic nie będzie się przesuwać przy otwieraniu i zamykaniu. 

A  tak prezentowały się moje pudelka kwadrans później:


Odłożyłam do oddania śniadaniówki, z których Syn A wyrósł. Te ulubione, z Tchibo, połączyłam w komplety. Skompletowałam też termosy z rurkami (tam jest po kilka elementów w każdym) i butelki po Kubusiu, w których młody nosi picie.
Wyrzuciłam kilka pudełek, które były już mocno zużyte. Te, które przeszły test jakości pogrupowałam w zestawy o podobnej wielkości. Większe ustawiłam na dole i włożyłam do nich te mniejsze. Wszystkie pokrywki włożyłam do większego pojemnika, którego już nie używam. Prawie, bo jedna (niebieska) jest tak wielka, że musi stać osobno. Trzymając osobno pojemniki i pokrywki oszczędzam miejsce, a dzięki zgrupowaniu w jednym miejscu pokrywek łatwo znajduję pasujące elementy. W szufladzie wszystko widać jak na dłoni. 

I jeszcze na koniec, dla porównania widok przed i po:


 Mnie ten widok napawa optymizmem ;)


A gdzie trzymacie swoje pudełka i pudełeczka? Podzielcie się swoimi patentami!





PODPIS

6 komentarzy:

  1. Kochana, napis w koncu nowy artykul-czy co tam się piesze na blogu ;)))

    OdpowiedzUsuń
  2. u mnie ten sam sposób porządkowania pojemników:)

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie obecnie widok opłakany, taki jak u Ciebie przed segregacją :) Ale myślę się za to zabrać :D
    Pozdrawiam, Ev

    OdpowiedzUsuń

Bardzo się cieszę, że chcesz podzielić się ze mną swoimi wrażeniami i przemyśleniami. Uprzejme, zachęcające i dodające odwagi słowa zawsze są publikowane. Z niecierpliwością czekam na Twój komentarz.