niedziela, 23 września 2012

O tym jak wyjść z rano z domu, a nie z siebie

Niezjedzone śniadanie, zapomniana praca domowa i komórka, dzieci zaspane, a rodzice poddenerwowani i pokrzykujący. Nieustannie w niedoczasie. Znacie to? Tak jeszcze do niedawna, wyglądały poranki w moim domu. W pewnym momencie powiedziałam STOP i wprowadziliśmy kilka zasad, dzięki którym zapomnieliśmy już (prawie), czym jest poranny stres. 


Opiszę teraz, jak - od prawie roku - wygląda nasz poranny rozkład jazdy.



Żeby odstawić dzieci do szkoły i przedszkola na czas, musimy wyjść z domu do 7.30.

Ja wstaję o 6.00. Mój mąż jakieś 10 minut później. Do tego czasu ja zaparzam herbatę, wyjmuje masło z lodówki i idę pod prysznic. Jeszcze w szlafroku szykuję śniadanie, które zjemy w domu oraz to, które zabieramy ze sobą. W tym czasie mój mąż idzie pod prysznic, a potem budzi dzieci. Zwlekanie ich z łóżek trochę trwa, zwykle wymaga jeszcze 5 minutowej drzemki. Często trudno im się dobudzić, ale dźwięk ulubionej bajki  sprawia, że cały proces wydaje im się mniej brutalny ;) Ostatecznie wstają najpóźniej o 6.45.

Chłopcy codziennie jedzą ciepłe śniadanie w domu. Przyzwyczaili się już, że to obowiązkowy punkt programu.Wspólnie pilnujemy ich przy śniadaniu, choć rola głównego poganiacza spada jednak na mojego męża, bo ja muszę się umalować i uczesać. My jemy śniadanie i pijemy kawę/herbatę w między czasie; rzadko udaje nam się siąść przy stole.

Mniej więcej o 7.10. dzieci są w łazience i myją zęby. 5-7 minut później ubierają się (młodszy ciągle potrzebuje przy tym pomocy). Jeśli nie wydarzyło się nic niespodziewanego (biegunka, wymioty, urwane sznurowadło, awaria wodociągów itp.) to jest o 7.30, a my jesteśmy zwarci i gotowi.


Ważną sprawą jest ustalenie porządku poranka i trzymanie się go. Dzieci co jakiś czas próbują dostosować nasz plan do swoich wyobrażeń. Zatem nadprogramowa drzemka + jeszcze jedna bajka i nagle okazuje się, że na jakieś super ważne spotkanie przychodzimy o kwadrans za późno.

Jeśli wszystko idzie u nas sprawnie, to nikt na nikogo się nie denerwuje - nie pokrzykujemy na dzieci ani na siebie na wzajem. Wychodzimy z domu w dobrych humorach.

Jednak kluczem do spokojnego (w miarę) poranka jest poprzedzający go wieczór.

Choćbym padała na nos, wiem, że każde wieczorne 5 minut, poświęcone na przygotowania, to o niemal l0 minut więcej rano .

Dlatego przygotowujemy dla siebie i dla dzieci WSZYSTKIE ubrania, od bielizny i skarpetek po buty i czapki. Zwłaszcza poszukiwania tych ostatnich, potrafią wyczerpać moją cierpliwość do cna.
Po prostu wyjmujemy wszytko co nam potrzebne z szaf i szuflad i układamy kompletami w pokoju.

Ja pakuję torebkę, mąż zbiera swoje telefony, klucze, papiery. Kładziemy to wszystko w zasięgu ręki, zwykle na komodzie.

Jeżeli syn ma, na następny dzień, zabrać do szkoły jakąś pracę domową o większych gabarytach (typu rysunek, projekt) albo jakieś nietypowe materiały (wydmuszki, roślinki itp), to informację o tym zapisuje na karteczce samoprzylepnej i wieszamy ją na drzwiach wyjściowych. Zwiększa to szanse, że to, co trzeba, pojedzie z nami.

Podszykowuję też, ile się tylko da,  śniadanie i jedzenie do pracy/szkoły. Na blacie kuchennym wykładam pojemniki, w które zapakuję jedzenie na wynos.
Jeśli na śniadanie  w domu będzie owsianka, to wsypuję ją do garnka i zalewam wodą. Jeśli jajecznica na maśle, to wybijam jajka do miski, itp. Jeśli Wasze dzieci jedzą np płatki z mlekiem, to możecie ustawić na stole miski z płatkami i przykryć je np. talerzykami.
Nie robię kanapek z wyprzedzeniem, bo moim zdaniem, po nocy w lodówce tracą na smaku. Za to szykuję cały obiad jaki zabieramy ze sobą. Zwykle jest to jakiś ryż z warzywami i mięsem, wiec spokojnie może poleżeć w lodówce.
Staram się nie zapominać też o posprzątaniu kuchni: umyciu blatów, deski do krojenia. Opróżniam zmywarkę, żeby rano mieć gdzie wstawić naczynia po śniadaniu. Wystawiam kubki na herbatę i wrzucam każdemu do środka torebkę lub liście, zależy co kto pije.

A co Wy robicie żeby usprawnić rodzinne wychodzenie z domu? Macie jakieś własne patenty, które ratują Was przed porannym obłędem?










13 komentarzy:

  1. Nasza rodzina to tylko dwie dorosle sztuki, ale generalnie mam podobne myslenie do Ciebie. Zawsze wieczorem przygotowuje sobie to co na drugi dzien zaloze, pakuje wszystkie niezbedne drobiazgi do torebki, pastuje buty. Podobnie ze sniadaniem - jesli jem owsianke przygotowany mam garnek do jej ugotowania, mieszadelko, talerz i lyzke :-) Moze to brzmi smiesznie, ale rano zaoszczedza czas i nerwy. Ale jesli jestem zdenerowana i mysle ze sie spoznie to nie jestem w stanie nic zjesc :-) Jesli biore do pracy owoce to myje je i pakuje dzien wczesniej. Kanapki zawsze o poranku.
    To chyba takie oczywiste rzeczy jesli ktos lubi i jest zorganizowany czyz nie? :-) Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kejt,myślimy podobnie. Czasem nawet taka prosta rzeczy, jak wieczorne sprawdzenie gdzie są klucze do mieszkania, potrafi uratować przed spóźnieniem. A ile łez się oszczędza ;)
      Pozdrowienia!

      Usuń
  2. Nie wiem czy jeszcze tu zaglądasz ale dodam od siebie, ze w torebce mam karteczke - listę rzeczy ktore mam miec w torebce. np. telefon, mietowki, proszki p. bolowe, okulary sloneczne. Jak pakuje się wieczorem robię taką "inwentaryzację" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Monique, bardzo podoba mi się pomysł "spisu treści" do torebki. Myślę, że sprawdza się zwłaszcza, gdy przepakowujemy się z jednej torebki do drugiej.

      Dziękuję Ci za ten komentarz, bo dzięki niemu wróciłam na właściwy tor :)

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  3. Czytam już kolejny post i powoli stajesz się moją muzą. Super porady. Aktualnie życie mam utrudnione remontem łazienki na piętrze, ale jak tylko to się skończy wdrażam twoje metody ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję. Nawet nie wiesz ile znaczą dla mnie tak miłe komentarze jak Twój.
    Remontu serdecznie współczuje (zwłaszcza sprzątania po nim), ale mam nadzieję ze szybko sie skończy, a efekt będzie taki jak trzeba.

    Pozdrawiam
    Anna

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam uwielbiam uwielbiam! Może w końcu wyleczę się z totalnego braku organizacji, bo mam świetną Inspirację:) Dziękuję i czytam dalej:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kamciaa2704, nie wątpię, że dasz sobie radę.
      Pozdrowienia
      -Anna

      Usuń
  6. To na tyle proste ze az genialne!!!zazwyczaj to olewala, przygotowanie z wieczora stroi, sniadania itp...Rano musze zaprowadzic czeterolatka do przedszkola, a mam jeszcze roczniaka...Dzisaj a raczej wczoraj przygotowalam stroje, sniadanie,sniadoniowke i mimo to ze mOCNo zaspalismy dzisejszego ranka i opuscilam sniadanie moje i mlodszego synka(zjedlismy go po tym jak zaprowadzilismy starszego do przedszkola) w przedszkoliu bylismy na czas!!!co dawno nam sie nie zdazalo....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tatiana M, bardzo się cieszę! Robię to wieczorne szykowanie już właściwie mechanicznie, ale ciągle zdumiewa mnie jakie to skuteczne.

      Pozdrowienia,
      Anna

      Usuń
  7. Właśnie czegoś takiego od dawna szukałam... od dawna mówię o skutecznej organizacji, nie wiedziałam jak się do tego zabrać, od czego zacząć i co może okazać się skuteczne. Niedawno z mężem i dzieckiem wprowadziliśmy się do naszego domu i zapanować nad tym wszystkim, z Twoimi radami będzie mi zdecydowanie łatwiej :)
    Dziękuję za ten blog, jest genialny. Pozdrawiam, Ev

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ev, mam nadzieję, że znajdziesz tu inspirację, której Ci trzeba.

      Pozdrawiam serdecznie,
      Anna

      Usuń
    2. I kolejny wpis na mojej liście zmian.
      Częściowo przygotowywałam wieczorem rzeczy na następny poranek. Niestety i tu do perfekcji było mi daleko. Wystarczyło, że nie mogłam znaleźć drugiego kolczyka, czy smyczy dla psa i cenne minuty uciekały. A wtedy nerwy i spóźnienie do pracy.

      Uwielbiam porządek a w domu mam ciągle chlew. I mimo tego iż w kółko sprzątam to i tak bałagan.

      Wiem, że to moja i Męża wina (o dziwo mój Czterolatek ma lepsze nawyki niż my). Nie odkładamy na miejsce a ulubionym stwierdzeniem mojego Męża jeśli o sprzątanie chodzi jest "za chwilę". Wieczór to u nas najczęściej jedno wielkie sprzątanie a w ciągu dnia stres przed gośćmi i niezapowiedzianymi wizytami.

      Nie wspomnę juz nawet o tym jak irytuje mnie bałagan i jaka rozdrażniona chodzę widząc to pobojowisko. Na własne życzenie :-)

      Od dzisiaj zmiany. Obym wytrwała:-))))

      Lidka

      Usuń

Bardzo się cieszę, że chcesz podzielić się ze mną swoimi wrażeniami i przemyśleniami. Uprzejme, zachęcające i dodające odwagi słowa zawsze są publikowane. Z niecierpliwością czekam na Twój komentarz.