sobota, 24 listopada 2012

Robienie zapasów

Przy okazji niedawnego sprzątania w szafkach przyszło mi do głowy, że być może warto napisać post o robieniu i utrzymywaniu zapasów.
Jeszcze kilka lat temu, najlepszym sposobem oszczędzania, było wg mnie kupowanie tylko takiej ilości jedzenia, jaka była nam aktualnie potrzebna. Nie robiłam zakupów na styk, ale margines bezpieczeństwa był naprawdę minimalny i nie przekraczał dodatkowej kostki masła czy paczki makaronu. W pewnym momencie zdałam sobie bowiem sprawę, że wyrzucamy sporo jedzenia, które się psuło, bo nie dawaliśmy rady wszystkiego zjeść. Na tamten czas to była dobra strategia. Wtedy zaczęłam planować posiłki, a pod te plany robiłam potem większe zakupy w hipermarketach. W naszej lodówce, jedyną rzeczą, której nie planowaliśmy zjeść w danym tygodniu, było światło. Mieszkamy w centrum dużego miasta i sklepów całodobowych mamy wokół więcej niż drzew. Nie miałam więc szczególnej potrzeby gromadzenia zapasów.

Po jakimś czasie zaczęłam się jednak zastanawiać czy to rozsądne. Nie dość, że w razie czego, w lokalnym sklepiku zdarzało mi się zapłacić 4 złote za jedną puszkę pomidorów (zgroza), to jeszcze w razie nagłej podwyżki cen (a czasem mam wrażenie, że wszystko drożeje w tempie geometrycznym) precyzyjne  kalkulacje budżetu na jedzenie i chemię brały w łeb.
Zaczęłam więc powoli budować sobie podręczne zapasy, niemal wszystkiego czego często używamy. Robię to nadal, kierując się kilkoma prostymi zasadami:

  • Jeśli taki produkt (obojętnie czy jest to mydło, ryż, tuńczyk w puszce czy przyprawa) trafia się gdzieś w świetnej cenie, to kupuję maksymalną ilość na jaką mogę sobie pozwolić finansowo. Ceny sprawdzam w gazetkach promocyjnych marketów i porównuje ze swoimi zestawieniami wydatków za poprzednie miesiące. Zdarza się, że oferta promocyjna jest droższa niż cena regularna, więc trzeba uważać.
  • Pewne produkty pojawiają się na wyprzedażach okresowo, warto wtedy kupić tyle żeby wystarczyło do następnej przeceny. W sierpniu i wrześniu sklepy pozbywały się warzyw w puszkach, więc udało mi się kupić pomidory krojone firmy Rolnik za 1,48 pln, ważne do sierpnia 2014 roku. Wzięłam 20 puszek. Żałuję, że nie 40. W tym samym czasie tanie były też warzywne i owocowe mrożonki - gdybym miała gdzie wstawić wolno stojącą zamrażarkę, też zrobiłabym spore zapasy.
  • Zamrażalnik, który mam w lodówce i tak jest wypełniony po brzegi. Są w nim pojedyncze porcje obiadowe, gotowane mięso które dodaje do zup zawekowanych w słoikach. Zawsze kiedy kupuję włoszczyznę do zupy, kupuję na dwie lub trzy porcje. Nadmiar mrożę w porcjach. Pod koniec sierpnia kupiłam hurtową ilość koperku i natki pietruszki (po 0.90 za sztukę), które umyłam, wysuszyłam, posiekałam i wsypałam do woreczków z zamkami. Powinno wystarczyć do lata.
  • Większe zapasy robię głównie z produktów trwałych, takich jak kasze, ryż, pomidory w puszkach itp.
  • Nie kupuję na zapas wędliny, ale np zdarzyło mi się kupić w Lidlu 3 kaczki, po mniej niż 10 zł za kilogram. To świetna cena. Dwie upiekłam od razu. Jedną zjedliśmy tego dnia na obiad, a drugą obrałam z mięsa, które zamroziłam (potem wykorzystałam je do zapiekanki i do tacos, które też kupiłam w super promocji w Lidlu). Z pozostałych kości zrobiłam bulion, a na nim zupę soczewicową. Trzecia kaczka leży jeszcze w zamrażalniku, zjemy ją przed świętami.
  • Warto robić tylko zapasy tego co znamy i czego regularnie zużywamy. Nie ma sensu kupować kilku czy kilkunastu sztuk jakiejś nowości. Trzeba zachować zdrowy rozsądek i kupić najpierw jedną paczkę kuskusu czy liści winorośli, zamiast trzech, bo może się okazać, że ich zużycie będzie męczarnią.
  • Nie kupuję  na zapas produktów, których marki często zmieniam. Tak jest np z odżywkami do włosów, które często po dłuższym używaniu przestają mi odpowiadać. 

Wiele osób nie robi zapasów, argumentując, że zawsze są jakieś promocje. Oczywiście jest to prawda, ale może się okazać, że kiedy skończy się nam mydło, to nie kupimy tego, które lubimy najbardziej, bo promocje będą tylko na inne marki. Należy także pamiętać, że ceny żywności stale rosną, więc w każdym kwartale czy półroczu płacimy za dany produkt więcej i więcej. Jeśli mamy zapas, dajemy sobie więcej czasu na przystosowanie się do nowych cen.

To nie jest tak, że na robienie zapasów trzeba mieć dużo pieniędzy. Liczy się każda kwota, nawet gdyby miało to być tylko 10 czy 20 zł tygodniowo. W pewnym momencie, przy napiętym budżecie, może się okazać, że to bardzo dobrze zainwestowane pieniądze. Obniżki sklepowe są zwykle większe niż oprocentowanie lokat ;)

Bardzo ważną kwestią jest pilnowanie, aby nasze zapasy nie zmieniły się w przeterminowana górę śmieci. Już w sklepie trzeba wybierać egzemplarze o najdłuższym terminie przydatności - zwykle są one układane najgłębiej na półkach. W domu nadal trzeba pilnować dat ważności. Można zrobić sobie spis rzeczy, ale ja zwykle zapisuję termin markerem w widocznym miejscu, np na pokrywce, i to wystarcza. Te, które mają najkrótszą datę stoją najbliżej brzegu półki. Nowsze ustawiam za nimi.

Nie mam wiele miejsca na trzymanie tego wszystkiego w kuchni. Dlatego w dużej szafie typu cargo, mam coś w rodzaju podręcznej spiżarni, gdzie stoi część zapasów. Reszta jest w garażu na, specjalnie przeznaczonym do tego celu, regale.

A Wy robicie zapasy czy raczej macie w szafkach i lodówce tylko tyle ile potrzeba na jutrzejsze śniadanie?








10 komentarzy:

  1. Podoba mi się Twoja organizacja. Ja mam 11 miesięczna coreczke i ciezko przy niej utrzymac czystosc w domu (pracuje w domu). Ogolnie chodze caly dzien i sprzatam, przez co mam mniej czasu na prace a efekt nie jest taki jaki bym chciala bo ciagle robi sie balagan (mamy male mieszkanie). W Twoim blogu znalazlam kilka fajnych pomyslow, chyba zaraz wyprobuje te 5 minutowki ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze wiem o czy mówisz. Przy małym dziecku, nawet najczystsze mieszkanie zwykle wygląda jak po przejściu cyklonu. Mam nadzieję, że niektóre pomysły z tego bloga, chociaż trochę ułatwią Ci życie.
      Wpadaj częściej.

      Pozdrawiam,
      -Anna

      Usuń
  2. Kupowanie większej ilości produktów na promocjach to bardzo dobra oszczędność. Moja mama robi tak od lat, nasza zamrażarka jest zawsze pełna, ale nie przepłacamy w sklepach. :)
    Dominika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasze mamy wypracowały sobie wiele świetnych metod oszczędzania i prowadzenia domu. Warto się od nich uczyć.

      Pozdrawiam,
      Anna

      Usuń
  3. Świetny blog! Niedawno wyprowadziłam się z synem i mężem z mojego rodzinnego domu i teraz mam wrażenie, że dopiero wchodzę w prawdziwą dorosłość :) Mama już nie ugotuje, jeśli sama czegoś nie przygotuję, to jesteśmy skazani albo na kanapki albo przymusową dietę :) Oczywiście przy 1,5 rocznym brzdącu i bardzo mięsożernym mężu nie mogę sobie pozwolić na żadną z tych opcji więc kombinuję :) I bardzo dziękuję za ogrom rad, które powoli wprowadzam do nowego domu :) Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kamciaa2704, szczerze mówiąc, to Ci zazdroszczę, bo to wielka przyjemność urządzać swój dom i pierwszy raz samodzielnie budować życie rodzinne. Trzymam kciuki, a w razie potrzeby służę pomocą.

      Pozdrowienia,
      Anna

      Usuń
    2. ale urządzać dom a mieszkanie to kolosalna różnica. Wiem bo po ślubie urządzaliśmy mieszkanie z mężem i po 2 latach mieliśmy już wszystko łącznie z maleństwem. Teraz "wprowadzamy się" do domu, już z dwójką dzieci, ale wprowadzanie nasze to już ponad 2 lata, ciągłego że tak powiem remontu, a nadal nie mam garderoby, w lazience leży wszystko na podlodze, syn pokój ma dopiero w planach, nie wspomnę o słowie sypialnia, które dla nas chyba nigdy nie będzie miało takiego znaczenia jak powinno. No i w mieszkaniu łatwiej mi było utrzymać wszystko w ryzach, tutaj bałagan rozchodzi sie po metrażu i potem wychodzi w niespodziewanych momentach.

      Usuń
  4. Ja uwielbiam miec zapasy żywności... Kiedy mamy niespodziewanych gosci albo po prostu nie chce mi sie iść do sklepu, bądź pogoda nie dopisuje zawsze mozna cos wykombinowac :)
    Jednak nie zawsze te zapasy są, gdyż nie mamy samochodu , a zakupy zazwyczaj robię sama ( spędzam duzo czasu w sklepie, co drażni mojego meza i no sama wiem najlepiej co tańsze itd) . Sama nie dam rady duzo przytargac do domu , żałuje ! :( kiedy musze zrobic zwyczajne zakupy , a do tego jest promocja na mięso -50% bo zostało kilka dni ważności wtedy wracam do domu strasznie obładowana , bo przecież nie bede chodziła dwa razy, a co jak mi wykupią? ;) czy to dobry pomysł kupowania wlasnie mięsa na zapas i mrozenie go surowego? Często tak robię, ale nie wiem czy to właściwe ..
    Prawie zawsze staram sie kupować chemię na zapas, żele pod prysznic, płyny do prania itd .. Poluje na promocje w rossmannie :)
    Pozdrawiam :)
    Monia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Monika, a też tak robię z mięsem. Chociaż ostatnio częściej najpierw gotuję, a potem mrożę gotowe danie.

      Widzę, ze mamy wspólne hobby ;)

      Pozdrawiam serdecznie,
      Anna

      Usuń
    2. Dzisiaj zrobiłam bigos i leczo - typowe dania kuchni polskiej - czego brakuje nam na codzień, mieszkamy niestety za granica... Zamrażarka pełna, wiec wpadłam na pomysł, aby zapasteryzowac, robiłaś to juz moze? Sprawdza sie? Wyszło mi tyyyyle jedzenia, ze musze dokupić słoiki ;) bedzie na "czarna godzinę" ;)
      Cały dzien spędziłam w kuchni, jestem zmęczona, ale zadowolona - kiedys bede mogła za to poleniuchowac :)

      Usuń

Bardzo się cieszę, że chcesz podzielić się ze mną swoimi wrażeniami i przemyśleniami. Uprzejme, zachęcające i dodające odwagi słowa zawsze są publikowane. Z niecierpliwością czekam na Twój komentarz.