Prędzej czy później, każdy portfel okazuje się za mały na to wszystko. Kiedyś, część kart miałam w przegródkach organizera, który nosiłam codziennie w torebce. Od czasu, gdy jestem szczęśliwą posiadaczką smartfona, organizer został uziemiony w domu, ale należące do niego karty pozostały bezdomne.
Przez pewien czas próbowałam ostrej selekcji i unikałam noszenia tych, które nie były mi niezbędne. Początkowo jakoś to szło, ale jednak czasem okazywało się, że jakiś rabat przechodził mi koło nosa.
Doszłam do wniosku, że karty lojalnościowe albo nosi się stale przy sobie albo lepiej je wyrzucić, żeby nie zajmowały miejsca. Nie chciałam jednak kupować/nosić osobnego portfela na karty. Lepszy pomysł miały niektóre sieciówki, jak Intersport i chyba Tesco (?). W tych sklepach też już wiedzą, że co za dużo to niezdrowo, więc do karty głównej dodają też malutkie (np dla innych członków rodziny), które można dołączyć do kluczy. No cóż, mój pęk kluczy też mały nie jest i nie mam ochoty dodawać do niego jeszcze kart, ale sam pomysł był wart uwagi. Okazuje się, że w kartach standardowej wielkości też można zrobić dziurki, dzięki którym da się je zaczepić na starym kółku od kluczy. Dziurki zrobiłam zwykłym dziurkaczem do papieru, ale trzeba było włożyć w to trochę siły. W dwóch przypadkach musiałam sobie pomóc i nieco podważyć końcem noża przecięty plastik. Za każdym razem trzeba dobrze przemyśleć miejsce, w którym planuje się taką dziurkę wybić, bo należy wybrać narożnik, w którym nie ma jakiś zabezpieczeń, jak np pasek magnetyczny, numer kary czy nazwisko właściciela.
Dzięki temu nie muszę się wahać czy robić zakupy w sklepie X skoro jestem obok, ale kartę rabatową mam w domu. Nie wypycham portfela, a jednak wszystko co trzeba mam ze sobą. Same plusy.
Przy okazji tego projektu przejrzałam bardzo krytycznie wszystkie swoje karty i pozbyłam się sporej ich części, zostawiając tylko te, z których faktycznie stale korzystam. Na moim kółku jest teraz jeszcze sporo miejsca, ale zobaczymy jak będzie wyglądało pod koniec roku.
A Wy gdzie nosicie swoje karty?
Ps. Tak, wiem. Zdjęcie jest marnej jakości, ale po powrocie z wakacji wrzucę jakieś bardziej reprezentacyjne :)
Zrobie to, autentycznie to zrobie, bo juz nie mam tych kart gdzie upychać. W kazdym sklepie je wciskaja i potem nie ma gdzie tego trzymac.
OdpowiedzUsuńJa mam etui na karty (kupione na promocji w sklepie internetowym, którego nie bedę reklamować, żby nie wyjśc na spamerkę:)), mieści się w nim kilkadziesiąt kart i zamuje mniej miejsca w torebce niż Twój "wachlarz". Na dodatek jest śliczne:)
OdpowiedzUsuńCo kilka miesięcy robię przegląd kart i wywalam nieużywane (szczególnie kawiarnie lubią znikać - i karta z ośmioma stempelkami wędruje do kosza:/)
Oj, to jakieś magiczne to etui, bo nie wiem jak może zajmować mniej miejsca niż same karty ;) , ale najważniejsze, ze jest dla Ciebie wygodne.
UsuńPozdrowienia.
Swoje karty włożyłam w etui na wizytówki, też działa. :)
OdpowiedzUsuńHa! no właśnie też rozważałam taką opcję, ale mam też taką małą "karteczkę" do Intersportu i ona mi wypadała z tego etui. Może to po prostu złe etui było... :)
UsuńPozdrawiam
Świetny pomysł :) Też mam sporo tych kart ("wszystkiebardzopotrzebne") i tylko wypychają mi portfel....
OdpowiedzUsuń