sobota, 24 listopada 2012

Przed i po, czyli sekrety gruntownego sprzątania łazienki

Oglądając swoje ulubione programy o wnętrzach i nieruchomościach na BBC, wiele razy słyszałam, jak ludzie opisywali swoją wymarzoną łazienkę. Jednym z najczęściej używanych określeń było: jak w luksusowym hotelu. Co takiego kuszącego jest w łazienkach z wielogwiazdkowych hoteli? Zwykle mają duże lustro, dobre oświetlenie, półki nie są zastawione dziesiątkami słoików, butli i buteleczek, a przede wszystkim łazienki te sprawiają wrażenie nieskazitelnie czystych. 

W jaki sposób osiąga się taki efekt w łazienkach, których użytkownicy ani trochę nie przejmują się utrzymaniem porządku, bo płacą słono m.in. za to, że ktoś inny po nich posprząta?

Przede wszystkim łazienki hotelowe sprząta się codziennie, nawet jeśli pokój przez kilka dni zajmuje ten sam gość. W domowych warunkach trudno jest każdego dnia czyścić łazienkę tak dokładnie. Jednak warto wyrobić w sobie nawyk codziennego wytarcia blatów, umycia lustra oraz przetarcia umywalki i toalety. Ja codziennie poświęcam na łazienkę 5 minut. Mam tylko tyle czasu i to musi wystarczyć. Nie zawsze zdołam wytrzeć podłogę, ale odkurzając resztę mieszkania staram się zajechać też do łazienki. Na większe sprzątanie znajduję czas zwykle raz w tygodniu. Mimo, że znam swoją łazienkę na wylot, to jednak zdarza się, że coś mnie w niej zaskoczy. Tak jak dzisiaj ...



Moim dużym problemem jest kurz. Szybko osiada grubą warstwą na muszli klozetowej, tuż za deską, na obudowie geberitu i podłodze. Sprzątanie zaczynam więc od odkurzenia tych miejsc odkurzaczem. Będę je potem jeszcze wycierać na mokro, ale dzięki temu nie będę musiała wypłukiwać ze ścierki tylu  paprochów i włosów.


Podobno ciepło potęguje działanie środków czyszczących, więc na dno wanny i umywalki nalewam najgorętszej wody z kranu i przez kilka minut pozwalam im się rozgrzać. Można też spłukać wannę,  umywalkę i kafelki gorącym prysznicem.   


Jeśli się spieszę używam sklepowej chemii czyszczącej. Mleczka do czyszczenia czy odkamieniacze rozprowadzam dokładnie gąbką na całej powierzchni i pozwalam im podziałać przez kilka minut. Ważne jest żeby nie zostawić ich na zbyt długo bo kiedy zaschną trudniej je usunąć niż same zabrudzenia.

 Jeśli mam więcej czasu wybieram zwykły ocet. Wcześniej podgrzewam go przez minutę w mikrofalówce. Takim gorącym polewam wybrane powierzchnie i rozprowadzam gąbką lub szczotką. Zostawiam wszystko na jakieś dwadzieścia minut i dopiero po tym czasie biorę się za szorowanie.

Dzisiaj w czasie sprzątania stwierdziłam, że bateria przy umywalce prezentuje się całkiem nieźle i że nie muszę się nią specjalnie przejmować. Jedna to, co dobrze wyglądało z przodu, z boku już nie zachwycało.
Przed czyszczeniem. Widok z przodu i z boku:

  
















Żeby pozbyć się tego kamienia, zamoczyłam w gorącym occie trochę waty kosmetycznej i obłożyłam kran. Zabezpieczyłam wszystko kawałkiem taśmy malarskiej. 




Po 40 minutach - bez rewelacji, 



więc powtórzyłam cały zabieg. Godzinę później kamień puścił, po krótkim szorowaniu twardą stroną gąbki do mycia naczyń. 

Tadam!



Przypuszczam, że specjalny odkamieniacz typu Cilit poradziłby sobie z tym kamieniem równie dobrze, a do tego znacznie szybciej, ale muszę przyznać, że i tak  jestem bardzo zadowolona z efektu. Ocet jest tani, a jak sądzę jego ewentualne opary są dla nas mniej szkodliwe niż te z preparatów sklepowych. 

Szorowania nie da się uniknąć nawet jeśli stosuje się specjalistyczne preparaty. Tutaj nie ma zmiłuj i trzeba dokładnie wyczyścić każdy centymetr kwadratowy wanny, brodzika czy umywalki. 

Kiedy umyję już wszystko co ma być umyte przychodzi pora na spłukiwanie. Staram się to zrobić jak najdokładniej. Nie chcę żeby resztki ewentualnych płynów zostały np na wannie i rozpuszczały się w wodzie, w której kąpią się później dzieci. Mam na tym punkcie małą fobię.

W czasie gruntownych porządków sporo uwagi poświęcam podłodze. Mam w domu dwóch małych chłopców, którzy niestety nie zawsze potrafią sikać prosto do muszli klozetowej. Zdarza się ze podłoga pod spodem woła o pomstę do nieba. Zwykle szoruję ją ostrą gąbką i sodą oczyszczoną, która neutralizuje nieciekawe zapachy i wybija bakterie.

Kluczem do wrażenia idealnej czystości jest, moim zdaniem, wysuszenie umytych powierzchni. 
Wydaje mi się, że wiele osób niesłusznie pomija ten krok. Krople wody pozostałe po spłukaniu, wysychają i zostawiają po sobie kamienny osad. Bez wycierania do sucha szkoda energii na wcześniejsze szorowanie. Mokra łazienka wygląda na zachlapaną, tak jakby przed chwilą ktoś brał prysznic, a to nie kojarzy się z czystością i luksusem. Dlatego staram się wytrzeć do sucha wszystkie myte powierzchnie, w tym również podłogę.
Na sam koniec zostawiam lustro. Najczęściej wycieram je ścierką z mikrofibry lub zestawem typu: płyn do szyb i ręcznik papierowy. 

Nie, to nie prawda. Na sam koniec zostawiam sobie idealnie równe powieszenie ręczników. Kiedy wiszą takie skotłowane lub spadają (są rzucane) na podłogę cały czas mam wrażenie, że w łazience jest brudno.







6 komentarzy:

  1. fajny artykuł, właśnie zaczełam walczyć z nieładem w naszym domu, muszę przyswoić kilka nawyków, Twoje uwagi bardzo cenne, dzięki:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo się cieszę, że post Ci się spodobał.
    Dzięki za komentarz.

    Pozdrowienia,
    Anna

    OdpowiedzUsuń
  3. tak, ocet górą! na początku użytkowania drażnił mnie jego zapach, teraz kojarzy się z czystością:)
    a tak w ogóle nie rozumiem, dlaczego faceci nie sikają na siedząco?!

    OdpowiedzUsuń
  4. Nigdy nie używaj ostrej strony gąbki do czyszczenia powierzchni niklowanych. Niszczysz je.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo inspirujący blog. Zastanawiam się tylko co robisz ze szmatkami wszelkiej maści używanymi do czyszczenia łazienki?

    OdpowiedzUsuń

Bardzo się cieszę, że chcesz podzielić się ze mną swoimi wrażeniami i przemyśleniami. Uprzejme, zachęcające i dodające odwagi słowa zawsze są publikowane. Z niecierpliwością czekam na Twój komentarz.