Przede wszystkim warto się nie spieszyć. Nie, powoli to nie to samo co później :) Zacząć trzeba od razu - dzisiaj, pamiętając jednak, że nasza skuteczność w tej dziedzinie będzie wzrastać z czasem.
Jeśli dopiero zaczynasz oszczędzanie (albo jeśli zaczynasz je kolejny raz, bo nigdy nie wytrwałaś dłużej niż tydzień) spróbuj:
- potraktować oszczędne jedzenie, tak samo, jak przejście na dietę. Jeśli musisz przestawić się np. na dietę bezglutenową, to najpierw szukasz odpowiednich przepisów, potem idziesz na zakupy (i okazuje się, że w osiedlowym sklepiku nic nie ma), potem idziesz na zakupy do sklepu specjalistycznego, zaczynasz gotować, próbujesz nowych przepisów itd. Zanim zupełnie się przestawisz, mija dużo czasu. Daj go sobie także na nauczenie się mądrego i racjonalnego wydawania. Daj też sobie prawo do popełniania błędów. Nie traktuj porażek jako wymówek do przerwy w oszczędzaniu: "bo i tak mi się nie wychodzi". W końcu się uda.
- mieć racjonalne oczekiwania. Jeśli zwykle wydajesz miesięcznie na jedzenie 2300 zł, to nie zakładaj (jeśli nie masz noża na gardle), że w przyszłym wydasz tylko 900.
- planować posiłki. Jeśli wiesz, co będziecie jeść dzisiaj, jutro i pojutrze w domu, w szkole/pracy, to nie będziesz w ostatniej chwili wymyślać posiłków z tego, co zostało w sklepie.
- nie wyrzucać niedojedzonego jedzenia. To nie znaczy, że masz zmuszać domowników do wypychania w siebie jedzenia, którego już nie chcą. Zamiast tego nakładaj im nieco mniejsze porcje i dokładaj, gdy będą chcieli więcej. Jeśli zwykle wyrzucasz np: pół kanapki lub połowę ziemniaków/ryżu z obiadu, połowę porcji mięsa lub wylewasz pół szklanki niedopitego soku/mleka, to może warto to ograniczyć. Szkoda pieniędzy.
- początkowo spróbuj obciąć wydatki na żywność o 50, 100 albo 150 zł. Wszystko zależy od budżetu jakim dysponujesz. Jeśli co miesiąc odłożysz te zaoszczędzone 150 zł, to po roku będziesz miała 1800 zł! Wiesz już na co je przeznaczysz?
- przed wyjściem na zakupy, sprawdzaj dokładnie co masz w lodówce, szafkach i zamrażarce. Bez sensu płacić za coś co już masz.
- kupuj na zapas jeśli dany artykuł jest trwały i jest w najlepszej dostępnej cenie. Jeśli wiesz, że miesięcznie wypijacie 24 butelki wody mineralnej, a zwykle kosztuje ona 2,20, to jeśli spotkasz ją w cenie 1,25, tak jak ja ostatnio, warto kupić spory zapas. W ten sposób oszczędzasz ponad 22 zł miesięcznie i ponad 270 rocznie, a to przecież tylko woda!
- wykorzystuj wszystko co kupisz do samego końca. Jeśli masz w lodówce brokuła-giganta zaplanuj z nim dwa obiady. Nakarm nim rodzinę, a nie kosz na śmieci. Wędlinę, której chwila śmierci też zbliża się wielkimi krokami, przesmaż - może jutro dorzucisz ją do sałatki albo jajecznicy.
- kupuj małe owoce. Ile razy Twoje dziecko zjadło w szkole tylko pół tego wielkiego jabłka? Po paru godzinach jego resztka wyglądała pewne tak, że nikt nie miał ochoty jej tknąć. Wybieraj małe jabłka, banany itp. Jeśli dzieci będą chciały, zjedzą dwie czy trzy sztuki. Lepsze niż wyrzucać połówkę.
- zastąp wodą, chociaż część wypijanych soków z kartonu. Dobre soki są drogie, a ławo się do nich przyzwyczaić. Jeśli pijecie tego dużo, to nie rezygnuj od razu ze wszystkiego. Zacznij od wykreślenia jednej szklanki dziennie. Przy czterech osobach, zyskasz na tym ponad 1000 złotych rocznie. Jeśli zastąpisz sok dobrą wodą mineralną, w kieszeni zostanie Ci tylko połowa tej kwoty, ale korzyści zdrowotne będę znacznie większe.
- nie rób automatycznie wszystkich zakupów w jednym sklepie, nawet jeśli to dyskont lub hipermarket. Już od jakiegoś czasu zdumiewa mnie jak droga potrafi być Biedronka! Sprawdzaj promocje i kupuj tam gdzie zyskasz najwięcej. Nie bój się dużych odległości. Policz ile wydasz na benzynę, żeby przejechać z jednego sklepu ze świetnymi promocjami do drugiego. Czy oszczędność na zakupach (pamiętając, że kupisz też coś na zapas) nie jest czasem większa?
Dzięki za wspaniały wpis.Pozdrawiam Sylwia
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za przemiły komentarz :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
tak, wydatki na jedzenie w Polsce to kosmos, dlatego bardzo staram się niczego nie wyrzucać. niestety (rzadko, ale jednak) zdarza mi się coś przegapić i muszę wyrzucić, a wtedy serce mnie boli. ale dążę do ideału;)
OdpowiedzUsuńChyba mnie zmobilizowalas😊:) świetny blog chętnie skorzystam z Twoich rad pozdrawiam Dorota
OdpowiedzUsuń