Gotowanie obiadów raz na tydzień, to moja nowa miłość. Uwielbiam widok szuflady w zamrażarce pełnej pysznych dań, które tylko czekają na nasza decyzję. Jednego dnia, zwykle w sobotę lub niedzielę mam z tym trochę pracy, ale potem przez pięć dni roboczych, jedynie odmrażam i odgrzewam, to na co mamy ochotę. Wracając do domu późnym popołudniem (np po treningu z Synem A), nie idę już do sklepu z myślą, że muszę kupić COŚ na obiad.
Prawda jest taka, że kiedy masz za sobą naprawdę ciężki dzień, to często nawet perspektywa "szybkiego obiadu w 30 minut" może być wyzwaniem ponad siły. Kiedy przychodzi czas posiłku, dzieci są głodne, a my zmęczeni ostatnią rzeczą na jaką mam ochotę jest czekanie, aż cebula się zeszkli, a pieczarki zrumienią. Do tego trzeba pokroić/utłuc/podsmażyć mięso, a w dodatku jeszcze często wszystko mieszać. Sorry Winnetou, my po prostu chcemy jeść.
To jest właśnie ten moment gdy decydujesz się na kilogram pierogów ruskich lub łazanek z garmażerki, albo skręcasz pod najbliższy McDrive. Naprawdę, doskonale to rozumiem, byłam tam nie raz ;) Chcę Ci jednak podsunąć inne rozwiązanie, które już wypróbowałam. Gotuj ulubione dania, a potem zamrażaj je. Kiedy jesteś w potrzebie, wyciągaj z zamrażalnika to, na co akurat macie ochotę. Tak, to naprawdę jest takie proste!
Żeby jeszcze bardziej ułatwić sobie zadanie karmienia mojej rodziny, dodatki typu kasza czy ziemniaki gotuję zwykle poprzedniego wieczora. Jedynie warzywa robię na bieżąco, bo znowu mam nieustanny apetyt na sałatę z winegretem. Jednak już surówkę z kapusty czy buraczki bez problemu można zrobić dzień wcześniej. No, kocham to :)
Prawda jest taka, że kiedy masz za sobą naprawdę ciężki dzień, to często nawet perspektywa "szybkiego obiadu w 30 minut" może być wyzwaniem ponad siły. Kiedy przychodzi czas posiłku, dzieci są głodne, a my zmęczeni ostatnią rzeczą na jaką mam ochotę jest czekanie, aż cebula się zeszkli, a pieczarki zrumienią. Do tego trzeba pokroić/utłuc/podsmażyć mięso, a w dodatku jeszcze często wszystko mieszać. Sorry Winnetou, my po prostu chcemy jeść.
To jest właśnie ten moment gdy decydujesz się na kilogram pierogów ruskich lub łazanek z garmażerki, albo skręcasz pod najbliższy McDrive. Naprawdę, doskonale to rozumiem, byłam tam nie raz ;) Chcę Ci jednak podsunąć inne rozwiązanie, które już wypróbowałam. Gotuj ulubione dania, a potem zamrażaj je. Kiedy jesteś w potrzebie, wyciągaj z zamrażalnika to, na co akurat macie ochotę. Tak, to naprawdę jest takie proste!
Żeby jeszcze bardziej ułatwić sobie zadanie karmienia mojej rodziny, dodatki typu kasza czy ziemniaki gotuję zwykle poprzedniego wieczora. Jedynie warzywa robię na bieżąco, bo znowu mam nieustanny apetyt na sałatę z winegretem. Jednak już surówkę z kapusty czy buraczki bez problemu można zrobić dzień wcześniej. No, kocham to :)
W tym tygodniu gotuję krupnik i jeszcze dwa inne dania. Będą to:
- pieczeń karkówki wieprzowej* z dużą ilością sosu, do podawania z ziemniakami lub kaszą, albo tylko z gotowanymi warzywami,
- kurczak cacciatore - świetny do ryżu, makaronu lub samych warzyw.
Ta ilość w zupełności nam wystarczy. Od poniedziałku do piątku potrzebujemy pięciu obiadów lub, biorąc pod uwagę nasz tryb życia, raczej 5 obiadokolacji. Pieczeń z karkówki, to dwa obiady + jeszcze jakieś resztki na jedzenie do pracy lub posiłek dla dzieci, gdy wracają ze szkoły i przedszkola. Kurczak, to też dwa posiłki. Krupnik to jeden pełny obiad i coś na kolejny dzień. Do tego pewnie po drodze będzie jakaś ryba, jeśli w moim sklepie trafi się coś za sensowne pieniądze. Jest spora szansa, że przynajmniej jedna porcja (może wieprzowina, a może kurczak) zostanie mi w zapasie, bo możliwe, że np któregoś dnia ulegnę namowie Syna A i zrobię jakiś makaron. Zobaczymy.
*Pierwotnie pisałam o pieczeni z łopatki, ale niestety nie udało mi się tego dnia kupić ładnego kawałka. Zadowoliłam się więc całkiem zgrabną karkówką. Łopatka kiedyś się jeszcze doczeka...
Oj Kochana ;) tymi propozycjami ratujesz mi życie ;)))) kolejny raz wielkie dzięki ;))))
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę. Naprawdę, to wielka przyjemność słyszeć, że komuś przydaje się to, co tu piszę.
UsuńPozdrawiam,
Anna
Inspirujesz Kochana! ;-) Świetny pomysł!
OdpowiedzUsuńMarta
fantastyczny blog, super pomysł z tymi obiadami na cały tydzień.
OdpowiedzUsuń