Z tej porcji wyszło mi 14 kotletów różnej wielkości - nasz czterolatek nie je porcji jak dorosły, wiec zwykle robię dla niego mniejsze. Taka ilość, to w naszym przypadku 3 pełne obiady + dokładka. Sama sobie mam ochotę przybić piątkę.
Składniki:
1 kg ryby - ja biorę do tego dania pół na pół kostkę z dorsza i z mintaja. Naprawdę, w tym przypadku, nie ma sensu wydawać większych pieniędzy na pełnowartościowe filety.
2 cebule
sól,
pieprz,
1 łyżka musztardy
2 jajka
bułka namoczona w wodzie, rosole lub mleku
bułka tarta
Co robimy:
Jeśli używasz mrożonej kostki, tak jak ja, to musisz najpierw rybę rozmrozić i najdokładniej jak się da odsączyć nadmiar wody. Zwykle wykładam całość na durszlak i stawiam na większym garnku, żeby cała woda miała gdzie ściekać. Rozmrożoną rybę trzeba teraz zmielić lub zmiksować. Ja robię to blenderem ręcznym - wszystko miksuje się znakomicie i nie ma tyle mycia co przy maszynce.
Cebulę pokrój w drobną kostkę i podsmaż. Połącz ją ze zmieloną rybą, dodaj jajka, namoczoną bułką, solą, pieprze i musztardą lub przyprawami jakie lubisz np czosnkiem. Wymieszaj wszystko tak dokładnie jak tylko się da - najlepiej rekami. Przykryj miskę folią i wstaw do lodówki na jakiś kwadrans.
Formuj niezbyt duże kotlety, potem obtocz je w bułce tartej (chyba, że nie lubisz) i smaż na złoto. Staram się ich nie smażyć na zbyt duzej mocy, bo nie chcę żeby były zbyt ciemne - przeciez potem znowu trzeba będzie je odgrzać, wiec zdążą złapać trochę opalenizny. Tym razem, niektóre z moich kotletów mogłyby być jaśniejsze. Usmażone kładź na ręcznikach papierowych, żeby pozbyć się nadmiaru tłuszczu.
Kiedy wystygną możesz je zamrozić. Swoje, co widać na zdjęciu, położyłam na tacce w dwóch warstwach, przekładając je papierem do pieczenia - do niego się nie przyklejają. Zamarznięte przełóż po kilka do większego woreczka - będziesz mogła wyjmować ich tyle, ile akurat potrzeba. To bardzo wygodne.
Kiedy wystygną możesz je zamrozić. Swoje, co widać na zdjęciu, położyłam na tacce w dwóch warstwach, przekładając je papierem do pieczenia - do niego się nie przyklejają. Zamarznięte przełóż po kilka do większego woreczka - będziesz mogła wyjmować ich tyle, ile akurat potrzeba. To bardzo wygodne.
A może Pani zdradzić jak później je rozmraża i podgrzewa, na patelni czy w piekarniku ?
OdpowiedzUsuńNo pewnie, że mogę :) W przeddzień wieczorem wyjmuję je z zamrażalnika i wkładam do lodówki. Kiedy następnego dnia jest pora obiadu kotlety są już zupełnie rozmrożone. Trzeba trochę uważać, bo one są dość delikatne - łatwiej się rozwalają niż np mielone, wiec warto je przekładać na patelnię łopatką, a nie np widelcem.
OdpowiedzUsuńOdgrzewam je na patelni, na niewielkiej mocy, żeby nie przypalić.
Pozdrawiam,
Anna
Ps. żadna ze mnie "Pani" :)
matko ile mnie obiadów ominęło....... a tyle razy zastanawiałam sie co by tu dzisiaj zamiast ...... Pisz Kochana jak nasz WOŚP do końca świata i jeden dzień dłużej
OdpowiedzUsuńDzięki. Naprawdę bardzo dziękuję.
UsuńPozdrowienia
-Anna