środa, 30 października 2013

Zapisywanie wydatków - arkusz kalkulacyjny do pobrania za darmo

Kolejny miesiąc właśnie się kończy, zdumiewające prawda? Zanim się obejrzymy trzeba będzie przywyknąć do pisania 2014 w dacie.  Może to dobry moment, żeby  przyjrzeć się swoim miesięcznym wydatkom i być gotowym na nowy rok? Wiem, że perspektywa wydatków świątecznych i noworocznych, wsparta ewentualnymi wyjazdami na Wszystkich Świętych nie nastraja optymistycznie do oszczędzania. Ale czy którykolwiek miesiąc w roku jest normalny i nie niesie ze sobą jakiś ekstra okazji? Październik miał być u nas takim miesiącem. No i niespodziewanie trzeba było naprawić zmywarkę, kupić dla mnie okulary, a Synowie A i B usłyszeli gdzieś o prezentach z okazji imienin. Dotychczas unikaliśmy wręczania prezentów imieninowych, ograniczając się do kwiatów dla naszych Mam.  Jednak obaj chłopcy zażądali, abyśmy ich święto obchodzili ze wszelkimi szykanami. Pech chciał, że imieniny ich obu wypadają w.... październiku! To tylko mój przykład, założę się, że sama znasz kilka podobnych historii. Dlatego, jeśli jeszcze nie zabrałaś się za śledzenie wszystkich rzek, strumyków i kropelek, którymi wypływają Wasze pieniądze, to zapewniam Cię, że jest to tak samo dobry lub zły moment jak każdy inny. 
 
Jeżeli jesteś jedną z tych osób, które przynajmniej raz (lub nie jeden raz) w życiu próbowały zapisywania, ale gdzieś po drodze traciły zapał do kolejnego obowiązku, to zachęcam Cię żebyś spróbowała jeszcze raz. Zaciśnij zęby i powalcz pełne trzy miesiące. Któraś z Was pisała w komentarzach, że tyle trwa wyrobienie nowego nawyku. Może warto? W końcu nikt nie powiedział, że musisz to robić przez okrągły rok. 

Notowanie wydatków to nie jest trudne zadanie, choć dla mnie też bywa nużące. Następnym razem gdy będziesz miała chwilę zwątpienia, może spróbuj, tak jak ja,  wyznaczyć jakąś granicę czasową, czyli powiedz sobie - "Robię to tylko przez 10 minut i ani sekundy dłużej, bo mam tylko tyle czasu". A kiedy włączy się ustawiony wcześniej alarm, przerwij bez wyrzutów sumienia. Choć, mówiąc między nami, jestem pewna, że po góra 4 minutach robotą będzie skończona. Nie daj się pokonać pokusie odłożenia tego na później, a pod koniec miesiąca zdobędziesz pełny obraz Waszych wydatków i potrzeb. To bardzo przydatna wiedza. W dodatku nic mnie tak nie motywuje do oszczędności przy kasie, jak świadomość, że dany wydatek też będę musiała zanotować. To jakbym publicznie miała się przyznać, że szastam pieniędzmi - dlatego bez żalu odkładam zachcianki na półkę.
Jeśli już od jakiegoś czasu śledzisz i skrupulatnie notujesz swoje wydatki, to jest to niezły czas na wyciągniecie wniosków ze zgromadzonych informacji i naszkicowanie budżetu na przyszły rok. O wiele łatwiej jest zacząć podsumowanie roku teraz niż w styczniu. Zobacz, które miesiące były dla Was najtrudniejsze finansowo w tym roku. Kiedy wchodziliście w debet? Kiedy naruszaliście oszczędności? Ile oszczędziliście? Może uda się Wam lepiej przygotować na następny rok. Zastanów się też czy obecny sposób prowadzenia notatek jest dla Ciebie dobry, może inny sprawdziłby się lepiej? Jest tyle możliwości. Ja często coś tu zmieniam. Tylko w tym roku skakałam między arkuszem w Excelu (o tym za chwilę), opisywaniem każdej transakcji na stronie mojego banku, przerwą w zapisywaniu, żeby wreszcie w tym kwartale znowu wrócić do Excela. Konsekwencja i zdecydowanie to moje drugie i trzecie imię ;)

Oczywiście, sama technika notowania to sprawa drugorzędna. Ma Ci być wygodnie i ma Cię to zachęcać do pracy. Kropka. Możesz używać małego notesu, aplikacji na smartfona lub arkuszu powstałego na bazie Excela. Każdy ma swoje przyzwyczajenia i preferencje. Jakiekolwiek narzędzie wybierzesz, pamiętaj o dzieleniu wydatków na kategorie. Jestem zdania, że na początku najlepiej jest mieć dużo kategorii. Jeśli wydzielisz tylko opłaty, jedzenie, chemię oraz inne, to już po kilku dniach okaże się, że wydajesz tylko na te "inne".

Zapisuj wszystko co wydajesz.

Tak, wszystko.

Bilet tramwajowy, hot-dog lub Tik Taki na stacji benzynowej też. Wiem, że 3 złote wyglądają zupełnie nieszkodliwie w porównaniu z ratą kredytu hipotecznego, ale pomnożone przez 21 dni roboczych dają 63 zł w miesiącu i ponad 750 zł rocznie. Ta ostatnia kwota już robi wrażenie, nie?

Często jest tak, że nawet najlepszy, znaleziony w necie plik czy program, nie będzie pasował do Waszych potrzeb. Będziesz musiała go do siebie dostosować. Zmiany i poprawki w kategoriach wprowadzaj na bieżąco, starając się dla każdego wydatku znaleźć adekwatną rubrykę. To jak z organizacją w domu: każda rzecz musi mieć swoje miejsce i być na swoim miejscu. Dopiero wtedy jest porządek. Z czasem Twoje notatki będą się zmieniać i może się okazać, że poza kilkoma miesiącami w roku nie potrzebujesz aż tak rozbudowanego dokumentu.

Plik, którym się tu z Wami dzielę, przerabiałam już chyba z 10 razy i pewnie nie powiedziałam w tej sprawie ostatniego słowa. Jeśli masz ochotę, to pobierz go sobie na swój dysk, wprowadź Wasze opłaty stałe i już od listopada zacznijcie w nim notować każda wydaną złotówkę.
Arkusz do zapisywania wydatków i kontroli budżetu domowego dostępny jest na moim dysku google. Nie musisz być tam zalogowana, żeby go pobrać. Z menu plik wybierz opcję "Pobierz jako" i z listy rozwijanej wybierz Microsoft Excel. Gdybyś chciała podzielić się z kimś tymi tabelkami, proszę podaj link do mojego bloga lub tego posta. Nie przekazuj samego pliku, dobrze?
Tak jak już mówiłam, w pewnym momencie będziesz musiała dostosować niektóre rubryki do potrzeb swojej rodziny. Jeśli macie zwierzęta domowe, to prawdopodobnie warto przeznaczyć dla nich jedną z kolumn. Daj znać jeśli potrzebujesz jakiejś pomocy.
W arkuszu, po prawej stronie jest jeszcze mała tabelka z podstawowym bilansem - sprawdzam ją regularnie, żeby wiedzieć, czy czasem w którejś kategorii nie przekraczamy ustalonego budżetu. Ja i mój mąż mamy łączony dostęp do naszego pliku i w ten sposób, każde z nas może niezależnie wpisywać swoje wydatki. To bardzo usprawnia pracę, więc polecam.



PODPIS

14 komentarzy:

  1. Jakis czas temu prowadzilam sobie takiego excela i aychwycilam, ze bokiem wychodzi ok. 200 zl. Okazalo sie, ze to rata pozyczki ktora moj maz zaciagnal na boku (zeby pomoc przyjacislowi) - ostatecznie bylismy mlodym malzenstwem i maz nie wiedzial czy sie zgodze. Glupio wpadl, ale wyciagnal wnioski hihihi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetna historia, dzięki, że się nią podzieliłaś! Może powinnaś się zatrudnić w urzędzie skarbowym - chyba masz talent ;)
      Pozdrowienia,
      Anna

      Usuń
  2. Już kilka razy podchodziłam do planowania, organizowania i zapisywania wydatków. Ale to był słomiany zapał. Od jakiegoś czasu zaglądam na Twojego bloga i to mnie motywuje. narazie cięzko mi przekonac partnera, że kawa za 7 zł raz w tygodniu to suma sumarum spora kwota. Ale mam nadzieje, ze z czasem i on sie przekona do zapisywania wydatków. Ja zaczęłam korzystać z kontomierza. Bardzo usprawnia planowanie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz. Bardzo się cieszę, że blog Ci się podoba i mam nadzieję, że jeszcze wiele razy znajdziesz tu coś interesującego.

      Co do miejsca prowadzenia domowej księgowości, to faktycznie jest kilka serwisów udostępniających tego rodzaju usługi on-line. Jednak sama idea wysyłania swoich cennych i wrażliwych danych finansowych,do jakiejś strony internetowej, która te dane ma przetwarzać, kompletnie do mnie nie przemawia. Certyfikaty, logowania i regulaminy to jedynie 'smoke&mirrors". Serwisy te mogę się otwierać i zamykać kopiując i sprzedając informacje o swoich klientach.
      Z dwojga złego wolałabym zeszyt.

      Pozdrowienia,
      Anna


      Usuń
    2. Ja też się bałam tych serwisów, ale po prostu nie wykorzystuje wszystkich możliwości jakie daje mi program np. nie ściągam danych z konta bankowego. Wszystko wprowadzam ręcznie. Jedynie udostępniłam adres e-mail.

      Usuń
    3. W takim razie, chyba wcale nie jest tak niebezpiecznie :)

      Pozdrawiam,
      Anna

      Usuń
  3. U mnie najlepiej się sprawdza zwyczajna kartka naklejona na wewnętrzne dzrwi kuchennej szafki.

    Mam tylko dwie kolumny: jedzenie/chemia i inne. Nie rozbijam zakupów na tak drobne cząstki jak ty - np. ile wydałam na mieso, tylko notuję "Alma 200 zł, Lidl 100 zł".

    Miesiąc dzielę na trzy dziesięciodniowe etapy i kazdy z nich ma swój budżet (najwiekszy dni od 1 do 10, bo opłacamy szkolne obiady i zajęcia dodatkowe). Jeśli w jednej "dziesięciodniówce" przekroczę budżet, staram się zaoszczędzić w innej, tak aby miesięcznie wydać na życie zaplanowaną sumę.

    Bardzo mi się sprawdza ten system, przedtem zapisywałam wydatki w Excellu, w notesie i nie chciało mi się tam w ogóle zaglądać, nie mówiąc o wysnuwaniu jakichś wniosków.
    Teraz widzę, ze np. na kawki w Coffee Heaven wydaliśmy 80 zł i zarządzam - jeśli uznam, że to za dużo - szlaban:) W ten sposób wyłapałam, że dzieci biegają w kółko do pobliskiego Fresha24 i wydają fortunę na zupełnie niepotrzebne bułki czy jogurty (dla samej frajdy samodzielnego kupowania).

    Umówiłam się też z mężem, że za zmieszczenie się w budżecie dostaję "premię" 500 zł. Co prawda od stycznia tylko dwa razy "zarobiłam", ale mam motywację:) I jeśli przekraczam wynazczony budżet, to naprawdę nieznacznie.

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agnes, super komentarz, tyle ważnych informacji. Ja w pewnym momencie musiałam rozbijać wydatki bardzo szczegółowo, bo wpisywanie hasła Lidl tyle, a Alma tyle, nie wywoływało u mnie wystarczającego stresu. Kiedy zaczęłam robić zakupy i myśleć, że każdą jedną drożdżówkę czy jakąś inną swoją słabostkę (suszone mango,ekhem) muszę wpisać, to od razu zaczęłam się bilansować ;)

      Syn A też uwielbia sam proces kupowania w spożywczaku ;)

      Pozdrowienia,
      Anna

      Usuń
  4. Ja już prawie przez 4 lata zapisuje każdy wydany grosik.. Zbieram sumiennie paragony w każdym sklepie a jeśli na coś nie mam paragonu to zapisuje w notatniku w telefonie zaraz po zakupie.. poczatkowo prowadziłam zeszyty, póżniej właśnie taki arkusz w exelu ale ani jedno ani drugie nie spełniało moich oczekwań do końca.. w końcu zrobiłam sobie plik w wordzie który co miesiąc drukuje i uzupełniam wraz z kolejnymi wydatkami.. w każdej chwili mam podgląd na to ile wydaliśmy z danej kategori i ile jeszcze ogólnie mamy pieniędzy... często też robię tak że jeśl w danym miesiacu przekrocze pule na jedzenie np to na poczatku nastepnego daną pulę o tę kwotę pomniejszam.. sprawdza sie to np. w przypadku promocji kiedy kupuje sporo na zapas jesli naprawde warto.. mam też ustalone pewne kwoty które co miesiac odkładam. Nazywam to funduszem prezentowym, samochodowym, wakacyjnym itd.. gdy przychodzą Święta, urodziny czy imieniny biorę pieniądze z funduszu prezentowego i w wiekszości wystarcza to na pokrycie kosztów prezentu.. jesli zepsuje się samochód albo konczy polisa to z funduszu samochodowego.. nie jest łatwe takie odkładanie i bardzo często ciągnie do wydania tych pieniedzy ale da się to zrobić.. dzieki temu że już przez 4 lata notuję wiem ile mniej więcej wydajemy i ile muszę przeznaczyc na dane kategorie.. Polecam wszystkim bo naprawde warto.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za świetny komentarz. Jestem wielką zwolenniczką zapisywania, bo tak samo jak Ty widzę w tym masę korzyści.

      Przypomniałaś mi, że mam gdzie jeszcze jeden, trochę inny, plik budżetowy. Jak go odkopię, to postaram się wrzucić w nowym poście.

      Pozdrowienia,
      Anna

      Usuń
  5. Super arkusz i super pomysł na notowanie wydatków. Już drugi miesiąc skrupulatnie wypełniam arkusz. Przystosowałam go nieco do swoich potrzeb. Nigdy wcześniej nie praktykowałam takich zapisków. Zaczyna się przede mną tworzyć obraz naszych wydatków i faktycznie jest to cenna wiedza. Jeszcze raz dziękuję za wiele cennych rad. Anno, jesteś moim guru od organizacji domu:) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Trafiłam dzisiaj na Twoją stronę i baaardzi mi się spodobała. Cały czas czytam :) Ale proszę wytłumacz mi jak blondynce dkąd dokładnie mogę sciągnąć arkusz do wydatków :)

    OdpowiedzUsuń
  7. dzięki serdeczne za ten arkusz!
    zaoszczędziłam sporo czasu na myśleniu, z której strony to ugryźć :)

    OdpowiedzUsuń
  8. bardzo fajny arkusz! dzięki :) u nas lipny kłopot, pilnuję wydatków, bo mój mąż ma kredyt (wzięty bez mojej wedzy!!!!! jak u jednej juz komentującej, ale u nas to spory kredycior nie mała pożyczka :( ) i boję się odpowiedzialności (niby jej nie ma, jak w tym przykładzie: http://www.eporady24.pl/zaciagniecie_kredytu_bez_zgody_zony,pytania,3,203,9353.html, ale kto to wie do końca). pozdrawiam wszystkich mających kłopoty z wydatkami :) Magda

    OdpowiedzUsuń

Bardzo się cieszę, że chcesz podzielić się ze mną swoimi wrażeniami i przemyśleniami. Uprzejme, zachęcające i dodające odwagi słowa zawsze są publikowane. Z niecierpliwością czekam na Twój komentarz.