poniedziałek, 21 października 2013

Oszczędzaj pieniądze, używając mniej




Nie mogłabym się nazwać mistrzynią oszczędzania. Zdarza mi się tracić w sklepie głowę i wrzucać do koszyka niepotrzebne rzeczy
Pilnuję jednak, żebyśmy nie trwonili naszych zasobów. Dlatego pewnych rzeczy zużywam mniej. Dzięki temu mogę również mniej na nie wydawać. To kilka łatwych sposobów, kilka znanych porad, o których może już słyszałaś. Jeśli jeszcze ich nie stosujesz, to mam nadzieję, że ten post Cię zmotywuje.



 
1. Proszki i płyny do prania. 

Temat - rzeka. Poradniki oszczędzania zwykle radzą:"Patrz na instrukcje dozowania". Zgadzam się, ale powiedziałabym raczej : "Patrz, ale ... nie ufaj".
Producentom zależy żebyśmy lały i sypały więcej i więcej, a potem biegły do sklepu po jeszcze więcej. Ani mi to w głowie. Dlatego każde pranie traktuję jak lekko zabrudzone. Nawet jeśli ma plamy z owoców, czekolady czy błota. Na takie zabrudzenie producent mojego proszku zaleca 70 ml detergentu. Nigdy nie używam więcej niż 50 na jedno pranie. Jeśli piorę na programie z praniem wstępnym daję do głównej przegródki 30 -40 ml, a do tej mniejszej 20 ml. Spokojnie wystarcza. Jesli plama jest oporna, to ją najpierw odplamiam.
Pisałam już, że uczę Syna A robienia prania, dlatego zaznaczyłam mu czarnym markerem na dozowniku, ile proszku powinien sypać na jedno pranie, a czerwonym ile na cykl z praniem wstępnym. Łatwiej tak, niż za każdym razem przyglądać się temu plastikowemu kubkowi pod światło w poszukiwaniu podziałki.
2. Płyn do płukania - nie tylko objętościowo leję malutko, ale do wielu prań w ogóle go nie używam. W przypadku pościeli i ręczników dodaję do płukania ocet. Spokojnie, kiedy pranie wyschnie nic już nie śmierdzi. Oczywiście, to nie jest ten poziom miękkości co w przypadku płynu, ale nam wystarcza. Może Tobie też wystarczy? Przestawienie się zajmuje trochę czasu, więc nie poddawaj się za szybko.

3. Żele do kąpieli - ja i mąż używamy mydła w kostce, dodatkowo wspartego gąbką, której wystarczy odrobina czegokolwiek, żeby zrobić pianę że aż hej. Jednak chłopcy są jeszcze mali i  uwielbiają kąpiel w gęstej i wysokiej pianie. Jeśli spuszczę ich z oka natychmiast wyleją do wanny cała butelkę płynu, bo to świetna zabawa.

4. Szampon. Nie wylewam szamponu na rękę, bo jak bym się nie starała, to i tak zawsze jest za dużo. Używam spieniacza. Naprawdę nie wiem jak to inaczej nazwać:)  Miałam kiedyś mydło/płyn do mycia twarzy z pompką, która nie wylewała porcji płynu, tylko zmieniała ją w gęstą pianę. Teraz używam go do  spieniania szamponu. Na dno pojemnika wlewam niewielką ilość szamponu (na oko, to tak ze 3 łyżki będą) i resztę uzupełniam zimną woda. Mieszam, potrząsając butelką, żeby wszystko się rozpuściło. Potem do mycia włosów używam właśnie tej piany. Mniejsza ilość detergentu tylko służy ich urodzie.
Takie spieniacze mogą też doskonale ograniczyć ilość zużywanego mydła do mycia rąk, choć ich butelki nie są zbyt dekoracyjne.


5. Pasta do zębów. Wiadomo, że ilość pasty potrzebna i wystarczająca do umycia zębów nie jest większa od ziarnka grochu. Mimo wszystko zdarza Ci się nakładać za dużo? Nic dziwnego skoro niemal każda reklama pasty sugeruje raczej coś takiego:

Osobiście, w kwestii mycia zębów, znowu muszę pilnować głównie dzieci - czasem mam wrażenie, że więcej pasty jest na umywalce i wokół niej - niż na ich szczoteczkach. 

 6. Sól, proszek i nabłyszczacz do zmywarki.
Moja zasada numer jeden - żadnych tabletek. To wyjątkowo drogi sposób mycia. Jeśli naczynia są tylko nieznacznie zabrudzone to, chcąc zmniejszyć ilość detergentu, musiałabym rozłupywać tabletkę. Zamiast tego kupuję proszek do zmywarek z Rossmanna (tańszy jest chyba w Tesco, ale nie próbowałam go, wiec nie wiem jak z jakością). Na jedno mycie sypię maksymalnie jedną łyżkę proszku. Wystarcza,  nie trzeba wypełnić całej przegródki. 

Nie używam też nabłyszczacza, tylko zwykłego octu. Oszczędzam nie tylko pieniądze, ale też nasze zdrowie, bo nie zjadamy potem tego ślicznego niebieskiego płynu na naszych czyściutkich naczyniach. 

Sól sypię osobno, ale tu nie kombinuję z ilością, tylko robię co producent każe.

7. Płyn do naczyń
Nawet mając zmywarkę, co jakiś czas muszę umyć część naczyń ręcznie. Z resztą, płyn do naczyń często wykorzystuję w sprzątaniu, wiec muszę mieć go stale w domu.
Większość płynów sprzedawanych jest w dużych  butelkach o pojemności od 1 litra w górę. Zauważyłam, że mając do dyspozycji taką wielką butlę, leję tego płyny 2x tyle co powinnam. Gdzieś z tyłu głowy kołacze mi się myśl, że mam tego tyyyle, wiec co sobie będę żałować. Musiałam wziąć się na sposób. Dawno temu kupiłam małą buteleczkę płynu Ludwik o pojemności 250 ml (chyba jest tylko miętowy). Jest naprawdę malutka! Wlewam do niej płyn z dużych, promocyjnych opakowań. W ten sposób podświadomie pilnuję się przy myciu naczyń, bo mam wrażenie, że jest go bardzo mało i muszę uważać.


Oszczędności, o których tu mówimy, nie są wielkie i łatwo jest machnąć na nie ręką. Jednak na jednorazowy zakup tych wszystkich rzeczy bez trudu wydaje się 100 pln lub więcej. Nawet jeśli, stosując się do tych rad, zdołasz ograniczyć ich zużycie o 1/3  to i tak, łącznie (np w ciągu roku) uzbiera się z tego niezła kwota. Szkoda ją stracić. Z uporem maniaka powtarzam, że małe wydatki się sumują. Warto zwracać na nie uwagę, bo to taki rodzaj oszczędzania, który nie wymaga od nas zmiany stylu życia, czy jakiś szczególnych poświęceń. To pieniądze, które często przeciekają nam przez palce wprost do zlewu.

Podpowiedzcie, czego jeszcze da się używać mniej bez utraty jakości?

PODPIS


22 komentarze:

  1. Ja znaczną część "chemii" zastąpiłam octem spirytusowym i sodą. NIC tak nie doczyści kabiny prysznicowej, jak one! Ile ja się nakupowałam reklamowanych środków czyszczących - jedno mycie wychodziło po 20 zł, a i tak zostawało dużo białego osadu. Nie móiącx o tym, ile się nawdychałam tego świństwa. Ocet też fiołkami nie pachnie:), ale jak sie dobrze wszystko spłucze to jest ok, a łazienka aż lśni.
    Podobnie jak ty, używam bardzo mało proszku do prania, w ogóle nie patrzę na zalecenia producentów - wyczytałam taką radą w jakimś niemieckim piśmie jeszcze w latac 90. i od tej pory stosuję.
    Z kosmetyków to nie inwestuję w toniki (to prawie sama woda, kupuję najtańszą Ziaję) i we wszystko, co się od razu zmywa z ciała (żele z Rossmanna bardzo ładnei pachną, nie zawierają podrażniającego SLS i w promocji można je kupić za grosze - a kiedyś o zgrozo potrafiłąm kupować żele pod prysznic z linii perfum, które akurat stsosowałam...)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agnes, dzięki za taki treściwy komentarz.

      Ocet jest rewelacyjny! Dla mnie to było wielkie odkrycie, że ma tyle zastosowań.

      Pozdrawiam,
      Anna

      Usuń
  2. Super pomysł z ta pianą do mycia włosów. Wyprobuje
    Dzieki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem niemal pewna, że się nie zawiedziesz!

      Pozdrowienia,
      Anna

      Usuń
  3. Świetny blog! Dzięki niemu odgruzowuję powoli mieszkanie i... realizuję uśpione pomysły :) nigdy nie miałam na to czasu ponieważ ciągle chciałam najpierw "posprzątać" i dokończyć remont żeby potem móc dekorować z przyjemnością :) a teraz jestem mocno zmotywowana i już widzę małe efekty :)
    Dodam w kwestii "mniej":
    - pól tabletki do zmywarki działa tak samo jak cała.
    - klej, zaschniętą farbę akrylową, zaschnięty tłuszcz czy uporczywe zabrudzenia można z łatwością wyczyścić przy pomocy sody, soli oraz cytryny (w miseczce mieszamy sól z sodą, maczamy w tym przekrojoną cytrynę i takim czyścikiem usuwamy zabrudzenia), wypróbowane na starej żeliwnej wannie, niejeden cif może się schować :)
    - płyn do mycia naczyń, oprócz przelania do mniejszej butelki rozcieńczam w proporcji 3/4 płynu 1/3 wody, paradoksalnie dużo szybciej uzyskuje się pianę na gąbce a myje tak samo :)

    Margolcia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Margolcia, dziękuję i za miłe słowa, i za fajne porady - myślę, że nie jedna z nas je wykorzysta.

      Pozdrowienia,
      Anna

      Usuń
    2. Margolcia, Anna, zapewniam Was, że 1/3 a nawet (co sama stosuję) 1/4 tabletki do zmywarki działa tak samo jak cała :D

      Anno, dziękuję za bloga, właśnie Cię odkryłam, jutro przeczytam pewnie wszystko :) Powodzenia życzę :)

      Usuń
  4. A ja ostatnio zastanawiam się nad Prądem - przez duże P bo to duże Pieniądze ten Prąd.
    A mianowicie: czajnik elektryczny (dużo kW więc dużo zżera prądu, wiem to ale nie potrafię i nienawidzę czekać aż woda na gazie się zagotuje). Więc wyrzuty sumienia skłoniły mnie do tego żeby lać tyle wody do czajnika ile potrzeba a nie jak to było wcześniej "do pełna". Możecie się śmiać ale to spora oszczędność sprawdziłam z zegarkiem w ręku. A jak się zapomnę to przelewam tę wodę do dzbanka i wykorzystuję później jak potrzeba zimnej. Ot takie moje dywagacje na temat H2O. PS Kupujecie wodę w kostkach - lód ? to dopiero jest wydatek! Jednak ja kilkakrotnie widziałam na stacji benzynowej takie zjawisko i popyt jest ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też gotuję tylko tyle wody ile trzeba w danym momencie, ale już nie raz okazywało sie, że to za mało (bo nagle ktoś się jednak zdecydował na herbatkę) i musiałam grzać dwa razy- tak bywa.
      A propos kupowania lodu, raz, kiedy w upalne lato mieliśmy gości, a żadne z nas nie wstawiło lodu do mrożenia, musieliśmy na cito kupić taki worek. Sami nie mogliśmy uwierzyć, że to robimy :)

      Pozdrawiam,
      Anna

      Usuń
    2. u nas fajansowy dzbanuszek to sąsiad czajnika elektrycznego - odkąd pamiętam przegotowana woda zawsze była w moim domu, na niej wychowują się też moje dzieci, rzadko kupuję butelkowane wody mineralne, chyba że mam ochotę na taką lekko gazowaną. Gotuję tyle ile potrzeba (z lekką rezerwą na tego gapowicza co zapomniał że chce herbaty) a nadwyżki wlewam do dzbanka. Woda w nim nigdy nie stoi dlużej niż jeden dzień, dzieciaki piją wodę z sokiem do obiadu, my pijemy samą wodę, więc ten 1,25 l przy 4 osobach schodzi błyskawicznie

      Usuń
  5. W przypadku mydła w kostce zawsze mam pewne wątpliwości. Myję ręce taką kostką, płuczę ręce a przy następnym myciu brud/bakterie itp z kostki z powrotem wędruje na moje ręce. Nigdy nie używam mydła w kostce w publicznych miejscach, nigdy nie wiadomo czy ktoś nie zostawił całej palety własnych grzybów, bakterii czy wirusów.

    Marta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marta, w miejscach publicznych też nie dotykam mydła w kostce, ale w swoim domu nie mam oporów :)

      Pozdrawiam,
      Anna

      Usuń
  6. mam pytanie jak używasz octu do nabłyszczania ? wlewasz po prostu gdzie popadnie do zmywarki? zastanawiam się jak dozować...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Weronika, wlewam go tam, gdzie jest dozownik do nabłyszczacza - sprawdź u siebie w instrukcji. W mojej zmywarce, to taki mały otworek przykryty klapką, tuż obok miejsca na proszek czy tabletkę. Octu leję tyle, ile się zmieści. Uzupełniam go, gdy na wyświetlaczu świeci mi się na czerwono symbol nabłyszczacza.
      Pozdrowienia,
      Anna

      Usuń
  7. dzięki za odpowiedź, od wczoraj jestem zaczytana w Twoim blogu i jest super :) dziękuję za porady i czekam na kolejne posty :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem naprawdę bardzo szczęśliwa kiedy słyszę, że komuś podoba się to co robię.
      Dziękuję i pozdrawiam,
      Anna

      Usuń
  8. Dzisaj wlalam ocet do zmywarki, wczesniej niczego nie dodawalam, ze zmywarka dopiero zaczelam przygode, mam ja od miesiaca.Zastanawiam sie a jesli tak pokombinowac z soda?sola zamiast proszku do zmywania??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tatiana, eksperymentowałam kiedyś z domowymi środkami do mycia, ale niestety efekty nie były zbyt dobre. Teraz używam soli, małych ilości proszku i właśnie octu.

      pozdrowienia,
      -Anna

      Usuń
  9. Dziewczyny, może pytanie wyda się głupie ale jak przygotowujecie miksturę do mycia kabin?chodzi mi o proporcje.
    Co do tabletek w zmywarce to opowiem Wam co ostatnio u mnie miało miejsce. Standardowo włożyłam tabletkę do dozownika, zamknęłam i puściłam zmywarkę. Naczynia były nie źle zabrudzone i dodatkowo patelnie po smażeniu.Zmywarka skończyła swoją prace i zabrałam się do jej opróżnienia. Otwieram drzwiczki, patrzą a tam klapka od tabletek nie otworzyła się i tym samym tabletka nie rozpuściła się tylko leżała cała. Myślałam, że będę musiała jeszcze raz włączać mycie, ale patrzę, że wszystko jest ładnie wymyte. Jedyny minus to nie błyszczące się szklanki. Wniosek taki, że nawet minimalna ilość tabletki czy proszku zupełnie wystarczy.

    OdpowiedzUsuń
  10. Witam :) dzisiaj trafiłam na tego bloga chcąc wyczyścić materac, nie miałam akurat wody utlenionej, ale spróbowałam sodę ze zwykłą woda i roztarłam to ręką na materacu, czekam na efekty :) Jeżeli chodzi o robienie prania, to ja oszczędzam kupując do prania zamiast komercyjnych proszków sodę kalcynowaną i boraks, sypię na pranie po łyżce sody i boraksu, czasami troszkę więcej jak mam obawy czy dopierze się kupka niemowlęca z ubranka, do płukania ocet i parę kropelek olejku eterycznego, soda i boraks są o wiele tańsze niż proszki i nie trzeba aż tyle sypać, poza tym, uważam że jest to mniej szkodliwa chemia niż to co się znajduje w proszkach do prania, koszt sody czy boraksu to ok 5-8 zl/kg, zamówiłam nie dawno po 2kg, sody oczyszczonej, kwasu cytrynowego, sody kalcynowanej i boraksu, i to jest mój zestaw do sprzątania, używam też octu, i to dosyć dużo, do mycia podłóg i do odkamieniania w lazience swietnie się sprawdza, zapach octu szybko się ulatnia, i zostaje po nim tylko świeżość, no i zapach olejku jeśli dodajemy do sprzątania, z komercyjnych rzeczy do sprzątania został mi płyn do naczyń no i tabletki do zmywarki, tabletki to największy wydatek moim zdaniem, ale jak używaliśmy tańszych to naczynia nie były dobrze umyte... też do gotowania wody używamy czajnika elektrycznego i to często, ale za to nie mamy telewizora, więc jakaś oszczędność zawsze :) do mycia najlepsze mydła naturalne, są o wiele droższe niż zwykłe czy żele, ale traktujemy to jako inwestycję w zdrowie :) zamiast szamponu komercyjnego można używać sody oczyszczonej a potem nawet samej wody albo płukanki ziołowej itp., ale jeszcze nie wypróbowałam na sobie, dopiero się przymierzam do tego :) wypróbuję też zapisywanie wydatków w exelu :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Witam! Mam pytanie odnośnie proszku do zmywarek. Zmywarkę mam od niedawna i do tej pory używałem tylko tabletek. Zaintrygowała mnie Pani tym proszkie z rossmana. Chodzi o Domol? (czy coś takiego). Wsypuje się go tam, gdzie wkłada tabeltki? Rozumiem, ze chemicznie skład takiego proszku zblizony jest do tabletek, tak? Różni się jedynie cenowo? Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  12. Kombinującym nie polecam tylko stosować przypadkiem płyn do mycia naczyń w zmywarce... znajomy zrobił taki eksperyment jak mu się proszek skończył, no i zmywarka zaczęła ,,toczyć pianę" po całej podłodze w kuchni :)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo się cieszę, że chcesz podzielić się ze mną swoimi wrażeniami i przemyśleniami. Uprzejme, zachęcające i dodające odwagi słowa zawsze są publikowane. Z niecierpliwością czekam na Twój komentarz.